„450 stron” to druga powieść Patrycji Gryciuk. Autorka pochodzi z Legnicy, obecnie mieszka we Francji i jest nauczycielką języka francuskiego dla obcokrajowców. Zadebiutowała powieścią „Plan”, łączącą elementy romansu i powieści sensacyjnej.
Książka, którą zamierzam
zaprezentować, jest określana jako kryminał dla kobiet, a autorka żeńską wersją Harlana Cobena. Uważam tę opinię za mocno przesadzoną.
Sam temat na intrygę jest dość interesujący. Dwa konkurencyjne wydawnictwa
literatury kryminalnej, dwaj bestsellerowi autorzy, którzy tworzą niemalże
identyczne historie, morderstwa popełniane według fabuły ich powieści. Skąd
wziął się pomysł na te dwie książki, kto z nich dokonał plagiatu, kto jest
odpowiedzialny za te zabójstwa? Temat jest niezwykle ciekawy i intrygujący. Mamy
więc powieść, której akcja rozgrywa się w świecie wydawniczym i medycznym, jest
to chyba jednak jedyny plus tej książki.
Mimo ciekawego tematu nie mamy tutaj
rzetelnie prowadzonego śledztwa, zaskakujących zwrotów akcji, czy logicznie następujących
po sobie zdarzeń. Rozwiązanie zagadki jest bardzo naiwne i nie
satysfakcjonujące.
Bohaterowie są bardzo papierowi, nie
posiadają osobowości. Uderza nieudolna kreacja bohaterki i ukazanie jej romansu
z idealnym pod każdym względem mężczyzną. Trzeba zaznaczyć, że jej rozterki
miłosne wysuwają się na pierwszy plan. Z politowaniem czyta się o kobiecie, która nigdy nie przejawiała chęci do pisania i z dnia na dzień
odkrywa swoją pasję i talent i staje się autorem bestsellerowym, o którego biją
się wydawnictwa. I ta niekonsekwencja: „Moreau miała wielki problem z
zapamiętywaniem nazwisk, tytułów i innych szczegółowych informacji, jak na przykład numerów telefonów”. Z
drugiej strony: „W tej pracy (sekretarki dyrektora w wydawnictwie), jak we
wszystkich wcześniejszych, nie wymagano od niej dużo. Robienie kawy i
odpowiadanie na liczne telefony nie były intelektualnym wyzwaniem dla
Wiktorii”. Może się i czepiam, ale ja uważam, że praca sekretarki jest
niezwykle odpowiedzialna i wymagająca pamięci i zorganizowania.
Na koniec wspomnę o przeroście formy
nad treścią. Fragmentów o tym, czym dla Wiktorii jest pisanie, jak tworzy swoje
dzieła, cytaty z jej książek (którymi zachwycają się dosłownie wszyscy i wręcz
mdleją z rozkoszy) – po prostu nie dało się czytać!
Przebrnęłam przez tę książkę, ale
tylko dlatego, że ciekawiło mnie zakończenie, które, jak się spodziewałam, nie zachwyciło
mnie.
Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie książki do recenzji :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz