środa, 6 stycznia 2016

450 stron - Patrycja Gryciuk [recenzja]


          „450 stron” to druga powieść Patrycji Gryciuk. Autorka pochodzi z Legnicy, obecnie mieszka we Francji i jest nauczycielką języka francuskiego dla obcokrajowców. Zadebiutowała powieścią „Plan”, łączącą elementy romansu i powieści sensacyjnej.
            Książka, którą zamierzam zaprezentować, jest określana jako kryminał dla kobiet, a autorka żeńską wersją Harlana Cobena. Uważam tę opinię za mocno przesadzoną. Sam temat na intrygę jest dość interesujący. Dwa konkurencyjne wydawnictwa literatury kryminalnej, dwaj bestsellerowi autorzy, którzy tworzą niemalże identyczne historie, morderstwa popełniane według fabuły ich powieści. Skąd wziął się pomysł na te dwie książki, kto z nich dokonał plagiatu, kto jest odpowiedzialny za te zabójstwa? Temat jest niezwykle ciekawy i intrygujący. Mamy więc powieść, której akcja rozgrywa się w świecie wydawniczym i medycznym, jest to chyba jednak jedyny plus tej książki.
            Mimo ciekawego tematu nie mamy tutaj rzetelnie prowadzonego śledztwa, zaskakujących zwrotów akcji, czy logicznie następujących po sobie zdarzeń. Rozwiązanie zagadki jest bardzo naiwne i nie satysfakcjonujące.
            Bohaterowie są bardzo papierowi, nie posiadają osobowości. Uderza nieudolna kreacja bohaterki i ukazanie jej romansu z idealnym pod każdym względem mężczyzną. Trzeba zaznaczyć, że jej rozterki miłosne wysuwają się na pierwszy plan. Z politowaniem czyta się o kobiecie, która nigdy nie przejawiała chęci do pisania i z dnia na dzień odkrywa swoją pasję i talent i staje się autorem bestsellerowym, o którego biją się wydawnictwa. I ta niekonsekwencja: „Moreau miała wielki problem z zapamiętywaniem nazwisk, tytułów i innych szczegółowych informacji, jak na przykład numerów telefonów”. Z drugiej strony: „W tej pracy (sekretarki dyrektora w wydawnictwie), jak we wszystkich wcześniejszych, nie wymagano od niej dużo. Robienie kawy i odpowiadanie na liczne telefony nie były intelektualnym wyzwaniem dla Wiktorii”. Może się i czepiam, ale ja uważam, że praca sekretarki jest niezwykle odpowiedzialna i wymagająca pamięci i zorganizowania.
            Na koniec wspomnę o przeroście formy nad treścią. Fragmentów o tym, czym dla Wiktorii jest pisanie, jak tworzy swoje dzieła, cytaty z jej książek (którymi zachwycają się dosłownie wszyscy i wręcz mdleją z rozkoszy) – po prostu nie dało się czytać!
            Przebrnęłam przez tę książkę, ale tylko dlatego, że ciekawiło mnie zakończenie, które, jak się spodziewałam, nie zachwyciło mnie.

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie książki do recenzji :D