piątek, 11 września 2015

Oddech Boga -Jeffrey Small [recenzja]

Oddech Boga

Książka na początku wydawała mi się całkiem przyjemna. Okładka i opis tyłu książki zachęcający:
  W 1887 roku rosyjski dziennikarz dokonał ważnego odkrycia w niedostępnym himalajskim klasztorze, które mogło zaważyć na losach całego świata. Jednak tajemnica, jaką wyjawił, została zbagatelizowana, a on sam został posądzony o herezję. Sekretny buddyjski manuskrypt na wiele długich lat przepadł w mrokach historii….

                  Po ponad stu latach młody doktorant Grant Matthews wyrusza w Himalaje tą samą drogą, którą pokonał wcześniej rosyjski odkrywca. Tak jak i on szuka legendarnego pisma, będącego dowodem na związek między największymi religiami świata. Ale i na jego drodze stają nieoczekiwane przeszkody: nieufne i skostniałe naukowe środowisko oraz groźni i nieobliczalni członkowie fanatycznej sekty. Sekty, której przywódca gotowy jest zrobić naprawdę wszystko, żeby tylko prawda o życiu Jezusa nie ujrzała światła dziennego.

W środku książki niestety nie odnalazłam nic ciekawego. Na początku książka zawierała jakąś akcję. Młody człowiek Grant Matthews będąc w górach łamie nogę. Bracia z klasztoru buddyjskiego opatrzyli go i udzielili schronienia. Podczas pobytu w klasztorze  jeden z buddystów imieniem  Kinley'  uczy  naszego bohatera innego postrzegania świata oraz miłości do drugiego człowieka. Dla zabicia czasu w trakcie rekonwalescencji Kinley podał Grantowi do czytania niesamowitą lekturę opowiadającą o losach Issy.

Książka przeplatana jest losami młodego Issy, Granta oraz tajemniczej organizacji, która chce pieniędzy. Wszyscy chcą odnaleźć tajemnicze manuskrypty po tym jak zdjęcia owego dokumentu obiegły  świat. Młody Issa w różnych kulturach świata postrzegany jest jako wcielenia Boga. Każda więc religia rości sobie do niego prawo. Wcielenie Boga nie jedno ma przecież imię. Każda kultura jest inna ale Bóg jest jeden.

Osobiście losy głównych bohaterów nie zachwyciły mnie. Książka momentami była po prostu nudna. Szczerze się przyznam, że nawet jej nie skończyłam. Losy Boga jak to się wszystko zaczęło i jakie są powiązania w poszczególnych religiach to nawet dobry pomysł na książkę ale opis autora już niestety nie. Akcja powieści ciągnie się przez dużą ilość stronic, akcja nie jest wartka. Co prawda jest moment zabójstwa wszak nie byłby to thriller. To jedyny ciekawy moment.

Jak dla mnie książka nudna lecz w sieci znaleźć można i pochwalne opinie . Ja jestem na nie !!

Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za udostępnienie książki do recenzji.