środa, 4 lutego 2015

Mitch Albom - Pierwszy telefon z nieba [recenzja]



 Co ty byś zrobił, gdybyś otrzymał telefon z nieba?  Jakbyś się zachował? – takie pytania nasuwały mi się podczas czytania tej powieści. Zacznijmy jednak od początku. Po otrzymaniu listu od Wydawnictwa ZNAK LITERANOVA moim oczom ukazała się pięknie wydana książka w twardej oprawie, której tytuł był bardzo intrygujący. „PIERWSZY TELEFON Z NIEBA” ma według mnie bardzo trafnie dobraną okładkę pasującą do tytułu. 

Z autorem i jego twórczością spotkałam się jednak po raz pierwszy. Zaczęłam więc swoją przygodę z lekturą. Nie sądziłam, że powieść ta będzie napisana tak przyjemnym i lekkim językiem, że dosłownie ją „połknę” wertując kolejne kartki. Za wszelką cenę bowiem chciałam się dowiedzieć jakie będą losy ukazanych bohaterów oraz  jak tytułowy „telefon z nieba” wpłynie na historie całego społeczeństwa. 

Siedem osób, siedem telefonów od nieżyjących krewnych. Na początku książki historia ta wydaje się wręcz niemożliwa a jednak. Zmarli dzwonią do żywych. W małym miasteczku Coldwater  siedem osób odbiera tajemnicze telefony z nieba. Pierwszą „wybraną” jest Katherine Yellin z kościoła baptystycznego „Żniwo Nadziei”, do której zadzwoniła zmarła, przed dwoma laty, siostra Dorie. Rozmowa jest krótka. Jednak na tyle realistyczna, że Katherine udaje się do ks. Warrena aby mu o niej opowiedzieć. Po zakończeniu rozmowy wychodzi od księdza spokojniejsza. Jednak to nie koniec historii z telefonami. Podczas niedzielnego nabożeństwa w kościele „Żniwo Nadziei” Katherine publicznie wyznaje, że odbiera telefony z nieba. Jak się okazuje nie tylko ona. Drugą osobą jest Elias Rowe – właściciel firmy budowlanej, do którego zadzwonił zmarły pracownik Nick. Po tym wyznaniu sprawą zaczynają się interesować media węszące sensację. Nieliczni w miasteczku uważają, że to nie może być prawdą. Sceptycznie do tego podchodzi Sully Harding. Rozpoczyna więc swoje wewnętrzne śledztwo. Jednak telefony z nieba dzwonią regularnie co piątek. Taki mały „cud” w Coldwater. Wydarzenia przybierają zatem ciekawy obrót. Do miasteczka zjeżdża się coraz większa ilość wiernych – zwolenników jak i przeciwników. Z jednej strony sytuacja ta jest korzystna dla miasta. Większy ruch, większe pieniądze. Można nawet rzec, że Coldwater przeżywa swój renesans. Główna ulica do tej pory mało uczęszczana i opuszczona zapełnia się sprzedającymi i kupującymi. Wynajmowane są lokale, które od dawna stoją puste. Sytuacja poprawia się na plus. Z drugiej strony przy takiej dużej ilości obcych osób w miasteczku mogą się zacząć awantury, protesty. Dlatego też dla miejscowych zostaje zwołana narada miejska. Podczas spotkania okazuje się, że telefony z nieba otrzymuje siedem osób. Regularnie, co piątek rozmawiają ze swoimi zmarłymi. Punktem kulminacyjnym książki jest transmisja na żywo. W trakcie jej trwania wszyscy „wybrani” otrzymują telefony z nieba. Jednak tylko telefon Katherine jest na tyle przekonujący, że zebrani na stadionie ludzie wierzą, że w Coldwater wydarzył się cud. Zakończenia Wam jednak moi drodzy nie napiszę, gdyż zdradziłabym to co najważniejsze.  Przekonajcie się sami :)

Mitch Albom zadbał, aby czytelnik nie nudził się czytając jego powieść. Akcja książki jest wartka i „trzymająca w napięciu” od samego początku. Przytoczone historie poszczególnych bohaterów są napisane bardzo realistycznie. Jakbyś drogi czytelniku w nich uczestniczył.

Książka na dużżżży plus i nie tylko dla miłośników Paula Coelho. POLECAM  !!!!!!!

Jak zwykle nie zabrakło w tej książce ciekawych fragmentów-cytatów, przysłów, motywatorów, które dla Was odnalazłam:

- KONIEC TO WCALE NIE KONIEC -

- KAŻDE ŻYCIE NA DWIE HISTORIE: TĘ, KTÓRĄ CZŁOWIEK PRZEŻYWA I TĘ, KTÓRĄ OPOWIADAJĄ INNI –

Trafiają one w sam punkt naszego ziemskiego życia. I ja podpisuję się pod nimi obiema rękami  :)
Zgodzicie się ze mną?


Dziękuję Wydawnictwu ZNAK LITERA NOVA za udostępnienie egzemplarza książki.  




Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
Autor: MITCH ALBOM
Tytuł oryginału: THE FIRST PHONE CALL FROM HEAVEN
Tytuł polski:  PIERWSZY TELEFON Z NIEBA
Tłumaczenie: NINA DZIERŻAWSKA
Ilość stron: 352
Data premiery: 14-01-2015

1 komentarz:

  1. Moim zdaniem to nieco słabsza, pod względem filozoficznym, książka od jego poprzednich dzieł, niemniej nadal warta uwagi :)

    OdpowiedzUsuń