wtorek, 4 sierpnia 2015

Zbrodnia w szkarłacie - Katarzyna Kwiatkowska [recenzja]

Kryminał retro to dla mnie wielka odmiana w czytaniu kryminałów. Do tej pory czytałam jedynie współczesne wersje książek nie licząc książek Agathy Christie od której zaczęła się moja przygoda z książkami.

Kiedy Wydawnictwo Znak zaproponowało mi Zbrodnie w szkarłacie nie wahałam się ani chwili aby tę książkę przeczytać. Wszak miła to będzie odmiana i ciekawe czy taki gatunek kryminału będzie mi pasować.
Zbrodnia w szkarłacie to prawdziwy majstersztyk. Nie lada sztuką jest opisać zbrodnie jaka się wydarzyła we dworze w roku 1900 używając słów i zwrotów charakterystycznych dla tamtego okresu. Trzeba nie lada umiejętności aby temu sprostać. Fabuła powieści jak już wspomniałam umieszczona została w roku 1900 w Jeziorach u państwa Jezierskich. Już wiadomo skąd takie nazwisko - właściciele ziemscy przeważnie nadawali nazwy miejscowości od swojego nazwiska (lub odwrotnie - nigdy nie byłam dobra z historii :P )

Otóż we dworze poszukiwany jest skarb dziadka w związku z zamążpójściem Heleny - dziedziczki. Ot zawsze dziadek mówił, że Helenka będzie miała niezły posag. Poszukiwania skarbu podjął się Jan Morawski, który lubił takie zagadki. W trakcie poszukiwań pewnej nocy dochodzi do morderstwa. Na terenie dworu ginie niejaki Szulc właśnie w szkarłatnym pokoju ( człowiek ten pożyczał pieniądze na rozkręcenie biznesu- w tym wypadku gospodarstwa, a w przypadku braku spłaty zabierał dwór zgodnie z umową spisaną przez notariusza)

Wszyscy zatem mieli motyw aby dwór nie przeszedł w niepowołane ręce, gdyż termin spłaty minął a pożyczka nie została spłacona. Za dwa dni miało się też odbyć wesele dziedziczki rodu,  jednak w obliczu tego, że skarb dalej nie został odnaleziony była ona bez posagu-goła jak palec. W związku z tym nie chciała ślubu i próbowała go odwołać. Jednak ukochany nie dał za wygraną.

W trakcie śledztwa każdy z domowników chroni drugą osobę a ich relacje różnią się od siebie. Przed przyjazdem pruskiej policji Jan Morawski zbiera dowody zbrodni i wstępnie przesłuchuje wszystkich domowników. Co z tego wyniknie i czy dojdzie do ślubu dziedziczki rodu przeczytajcie sami.

 Fabuła powieści jest bardzo wciągająca i powieść czyta się jednym tchem. Sceny morderstwa zostały pozbawione brutalności przez co kryminał ten bardzo przypomina kryminały Christie. Jan Morawski to współczesne wcielenie Poirota lub Panny Murphy - rozwiązuje zagadkę - kto zabił i gdzie ukryty jest skarb.

Katarzyna Kwiatkowska to autorka, która w bardzo przyjazny sposób ukazała tamtejsze czasy. Opisy miejsca i wygląd dworu oraz szczegółowy opis bohaterów sprawiają, że czytelnik przenosi się w tamten okres.

Podkreślę jeszcze raz, że trzeba się wykazać nie lada umiejętnościami aby opisać tamtejsze czasy przy użyciu charakterystycznego słownictwa. Wielki PLUS dla autorki za to :D

Książka to miła odskocznia od współczesnych kryminałów. POLECAM osobom, które lubią kryminały retro :)

Bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak za udostępnienie książki do recenzji :) 

Wydawnictwo: Znak
Autor:  Katarzyna Kwiatkowska
Ilość stron: 400

1 komentarz:

  1. Hmm.... Chyba miałaś na myśli pannę Murple, a nie pannę Murphy ;-)
    A powieść jest świetna, spodobał mi się styl Kwiatkowskiej.

    OdpowiedzUsuń