czwartek, 18 lutego 2016

POZYTYWKA - Agnieszka Lis [recenzja]



Znaleźć szczęście i wewnętrzny spokój, być zadowoloną z życia i wiedzieć, co się chce osiągnąć. To chyba najważniejsze motta życiowe jakie każda z nas chciałaby zrealizować. Szczytem marzeń byłby książę na białym koniu, ale mało której kobiecie udaje się go znaleźć, bowiem rzeczywistość okazuje się zgoła inna. Poszukiwanie partnera nie zawsze jest takie proste. A wydarzenia jakie temu towarzyszą, potęgują niejednokrotnie, że włos dęba staje.

„Wieśniara, ale z porządnego domu, żadne fiu-bździu. Nawet taka skromna to i lepiej, pracowita, domu będzie pilnować i porządku, dzieci rodzić"

Idealnego męża oraz dom znalazła Monika - główna bohaterka POZYTYWKI Agnieszki Lis. Tak jej się przynajmniej wydawało. Wszak mężczyzna bogaty, z dobrego domu, do tego dobrze ułożony, czego chcieć więcej. Ona młoda, zgrabna, ze wsi, do tego bez studiów czy grosza przy duszy - idealna kura domowa i matka jego przyszłych dzieci. Pomyślicie sobie, że to związek idealny. Jednak w miarę upływu dni, Monice brakuje co raz bardziej kontaktów z innymi osobami. Nie ma jednak odwagi przeciwstawić się woli męża imieniem Robert. Przecież żona powinna czekać na męża w domu z przysłowiowym obiadem. Jednak za namową swojej teściowej, Monika postanawia wyjść do ludzi i rozpoczyna dalszą edukację.

"Monika pracuje, Monika studiuje - myślał.- A miała być tylko moja, zawsze obecna, ciepła, do przytulenia. Gdzie ją nosi?"

Wszystko pięknie, ładnie, a gdzie dzieci? Każde młode małżeństwo zadaje sobie to samo pytanie. W naszej powieści autorka również poruszyła ten wątek. Jednak opisała go dość nietuzinkowo. Dotknęła bowiem bardzo dramatycznego tematu, czyli śmierci dziecka. Opis tych niefortunnych wydarzeń to gorzka prawda o tym, co przeżywa matka i ojciec po stracie takiego maleństwa. Bowiem opis oczekiwania jest zawsze radosny a zakończenie tragiczne. Pozbierać się po takiej traumie nie jest łatwo. Również w tym przypadku tak było.

"Jego słowa są jak ptaki - pomyślała.- Gołębie, sikorki i wróble, nie ma ani jednego orła. Ale nie ma też kruków. A skoro nie ma kruków, to wszystko będzie dobrze"

Te tragiczne losy spotykają naszą bohaterkę, lecz to nie jedyny mankament z
jakim przyjdzie jej się zmierzyć. Inny wątek, jakże bardzo realistyczny w dzisiejszym świecie, doleje czary goryczy do małżeństwa Moniki i Roberta. Rozwód to doświadczenie nie łatwe. Jednakże wewnętrzna siła i chęć pokazania całemu światu, iż nasza główna bohaterka nie jest głupią dziewczyną ze wsi, sprawi że kobieta podniesie się po tych wydarzeniach, niczym feniks z popiołów. Otrzyma za to od Pana Boga należytą zapłatę. Moniki dalsze losy też są bardzo ciekawe. Książkę przeczytacie więc z zapartym tchem.

Agnieszka Lis w bardzo trafny sposób opisała co musimy zrobić, aby dążyć do upragnionego celu lub co poświęcić, aby odnaleźć szczęście. To słodko-gorzka powieść o rozterkach dzisiejszego świata. Fabuła porusza problemy zwykłych ludzi, przez co jest bardzo realistyczna. Autorka używa prostego słownictwa, a nie wyszukanych frazeologizmów, przez co trafia do serc czytelników. Kolejne kartki powieści dosłownie połknęłam. Nawet moja mam skusiła się na tą lekturę, więc czytałyśmy ją na zmiany. Raz ona, raz ja :)

Jeżeli szukacie lekkiej książki na samotne wieczory, tudzież zechcecie troszkę współczuć bohaterce, to ta pozycja jest dla Was.

Bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu CZWARTA STRONA za udostępnienie książki do recenzji :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz